Czerwone maki przez wiatr kołyszące
Pyłki w mych nozdrzach a światło w oku
Rozglądam się wokół siebie,
Przemierzając czarnej ziemi jard co roku
W pierwszej kwarcie dziecko widzę,
Chroniące zamek przed wiatrem
Podchodzę spokojnie oznajmiając,
Dla twierdzy tej będę jak fratrem
Dziecko zgodziło się uśmiechając,
Jam rozpoczął swą wartę,
Nie minął księżyc na niebie,
Me siły zostały obdarte
Nie czułem chronienia powinności
Nie rozumiałem dziecka uczuć
Dla mnie wszak zamek był obcy,
Nie chciałem na wrogów szczuć
Od czasów dziecka minęło sporo
Ja wciąż zrozumieć innych nie mogę
Czy to zamek, czy klucz, czy źdźbło jest
Żadnych uczuć do tego nie wzmogę
Jakżem zrozumieć mogę awersję,
Do kwiatów rosnących w polu
W twojej skórze żem nie był,
Błądzę w rzeki uczuć zakolu