Rozwijając się na ramieniu
Najlepszym przyjacielem będąc
Tuląc się do jej skóry
Ukochanej matuli
Nie znając swojego przeznaczenia
Nie wiedząc skąd się przybyło
Starając się przetrwać,
W cieniu zagrożenia będąc
Odkrywając nowe gwiazdy
Nowe szlaki, nowe mosty
Wychodząc na przeciw,
Wszelkim nocnym zgiełkom
Rosnące oczekiwania
Coraz więcej czerwonej mazi
Czy to oznacza tylko jedno?
Już nie leży na ramieniu
Teraz otulić jest w stanie matule
Podchodzi spokojnie
Do kochającej matki
W swe ramiona bierze
Wbijając jej nóż w plecy
Dźgając wielokrotnie
Ostrzem czarnym jak smoła
Przeszywającym żywe istoty,
Wszelkiej maści, ukochane przez nią
Stojąc nad nią konającą
Uśmiech tylko rzucić może
Tak jak pisarz morderca,
Piszący o mordach człowieka
Tak wy tworzący kostuchę
W najróżniejszych jej wydaniach
Szalejący piasek
Niszczący pokolenia
Niszczący budynki
Niszczący pola
Niszczący ludzi
Niepokonany mech
Porastający zabudowania
Porastający auta
Porastający miasta
Porastający kości
Nieposkromiony wiatr
Rozrywający istnienie
Rozrywający kolektywy
Rozrywający ideały
Rozrywający przyszłość
Zwolennicy anarchii radujcie się!
Bowiem nadejdzie czas nicości
Prawo upadnie
Państwo upadnie
Cywilizacja upadnie
Człowiek upadnie
Ah przepraszam, zapomniałem
Poglądy masz zgoła inne
Prawdy ujrzeć nie potrafisz
Prędzej dojrzeć nie chcesz
“Daj spokój Semmelweis,
Przecież wszystko jest okey!”
Może weźmiemy to na tapet?